16 lipca 2018

Dlaczego w polskich filmach nie słychać dialogów? 

 

To pytanie powraca jak bumerang. No więc tłumaczę.

 

1. Budżet.

Sprawa pierwsza i najważniejsza. Budżety polskich filmów są zgoła inne niż amerykańskich produkcji, a nawet jeśli są, to na dźwięk przeznacza się ich małą część. Co za tym idzie? Jeden mikrofoniarz zamiast dwóch, praca w stresie i przymykanie oczu, bo jest za mało dni zdjęciowych, krótszy czas na postprodukcję, za mały budżet na porządne zgranie kinowe etc.

 

2. Świadomość ekipy.
 
Polski film robi się obrazkiem, niestety. Operator na planie to Bóg, ze współpraca na poziomie obraz-dźwięk bywa „różnie”. Lampa musi stać tam, gdzie jest najlepsze miejsce dla mikrofoniarza. Światło musi być ustawione tak, że wszędzie jest cień i nie da się dobrze tyczkować. Agregat stoi za blisko. Czasu/chęci na dogranie sceny na płasko (sam dźwięk, bez kamery) brak. „W tej scenie nikt nic nie mówi” słyszę od reżysera, a potem wszyscy aktorzy po kolei coś mamroczą pod nosem. Gonimy ekspozycje (patrz: budżet) i nie mamy czasu - „trudno, zrobi się w postprodukcji”. Ktoś włącza czajnik w trakcie sceny, ktoś z ekipy szepcze między soba, bo myśli ze nie słychać. Kostiumy - często nieodpowiednie. Szeleszczące, dziury na kabel nie można zrobić bo kostium do zwrotu. Na dokumentację się nie zaprasza a nawet jeśli, to uwagi zgłoszone przed zdjęciami nie są często brane pod uwagę.
 
3. Aktorzy.
 
(Kocham was wszystkich bardzo mocno). Aktorom „starej daty” nie trzeba powtarzać dwa razy, żeby najpierw odstawili kubek, potem powiedzieli tekst. Przypominać, że teksty nie powinny się nakładać. Mówić, że szept też może/musi być słyszalny. Nowe pokolenie często ma podejście „naturalność ważniejsza od spraw technicznych”. Grają jak w teatrze a nie jak w kinie. Dykcja pozostawia wiele do życzenia.
 
4. Polski język.
 
Myślę, że tego punktu nie trzeba tłumaczyć.
 
5. Postsynchrony - bardzo przydatne narzędzie do poprawienia jakości dźwięku.
 
W Polsce praktykowane rzadko. Aktorzy nie lubią, bo „nie czują”. Reżyserzy boją się, że wyjdzie nienaturalnie. Budżetu i czasu brak.
W zagranicznych filmach też nie słychać (na pocieszenie), tylko oglądamy je z napisami
 
 
Wszystkie opisane przypadki są skrajne. Nie zawsze tak jest! Są świadome, świetne ekipy, z którymi uwielbiam pracować. Coraz więcej spotykam reżyserów, którzy wiedzą, ze dźwięk jest ważny, chcą współpracować na najwyższym poziomie. Są młodzi wspaniali, profesjonalni aktorzy. Wiele podpunktów mogłabym długo rozwijać. Ale zanudziłabym was na śmierć
 

 

Znajdź mnie na 

(C) IRENA SUSKA 2018